RELACJA Z TRASY OBOZU WĘDROWNEGO DO SANDOMIERZA

 

18 lipiec - piątek     49 km   18,08 km/h    8,13 godz. w siodełku

Jastrzębie Zdrój – Pszczyna - Nowy Bieruń - Ciężkowice - Bukowno - Klucze - Ogrodzieniec - Rzędkowice

Jak przystało na pielgrzymkę, rozpoczęliśmy od mszy o 7:00 w kaplicy, by z werwą ruszyć w trasę. Niestety pierwsze 50 metrów i defekt, złamana korba pedała. Dzięki Józkom, którzy przyjechali nas pożegnać, szybko usunęliśmy awarię i obrawszy kierunek na Pszczynę ruszyliśmy. Trasa, a w zasadzie Mariusz poprowadził nas przez Bieruń, Jaworzno na zamek w Ogrodzieńcu, by w końcu na nocleg dotrzeć do Rzędkowic.

Złamana korba Naprawa Na trasie Pod bramą W konserwie Ogrodzieniec
           
19 lipiec - sobota    

91 km     16,33  km/h      5,35 godz. w siodełku

Rzędkowice – Żarki - Przybynów - Olsztyn - Częstochowa – Potok Złoty - Siedlec Janowski
           

Niestety znów wcześnie rano, bo o 5:30 pobudka, by zdążyć na zbiórkę pod katedrą w Częstochowie. Po drodze zobaczyliśmy olsztyński zamek, by przed 11 zjawić się w tłumie 400 rowerzystów pod katedrą. Tutaj parę przemówień, prezesi pochwalili się osiągnięciami by o 12:30 w asyście policji ruszyć w kierunku klasztoru na Jasnej Górze. Po mszy w kaplicy ruszyliśmy przez miasto - akurat odbywały się pokazy wojsk z czasów napoleońskich - do Złotego Potoku na nocleg. Pogoda do tej pory nam dopisywała. Tutaj jednak złapała nas burza, jak by było tego mało okazało się, że niema miejsca w PTSMie gdyż właśnie odbywa się Festiwal Filmowy w Złotym Potoku  i wszystkie miejsca są zajęte. Cudem okazało się że jest jeden pokój wolny w sąsiednim Janowie. Troszkę zmoczeni dojechaliśmy i tam. Wieczorem czekała nas niespodzianka. Nasz prezes, Mariusz – prowadzący i organizator wyjazdu -oświadczył nam, że jutro wraca do domu, nie jedzie dalej. Szkoda, że najbardziej zainteresowani (czyli my jadący) dowiedzieliśmy się o tym tak późno, bo na wyjeździe. Mimo to postanowiliśmy kontynuować trasę.

Jaki kierunek? Katedra Po burzy
Z widokiem Pod katedrą Pod pomnikiem
Olsztyn       Klasztor Jasna Góra
           
20 lipiec - niedziela    

129 km    18,68 km/h   6,55  godz. w siodełku

Siedlec Janowski – Św. Anna – Koniecpol – Włoszczowa – Węgleszyn - Mniszek - Tokarnia – Chęciny
           


Włoszczowa

Już później, bo po godz. 8 ruszyliśmy. Na skrzyżowaniu pożegnaliśmy prezesa  i Tadzia  obierając kierunek na Św. Annę. Popedałowaliśmy już tylko we czwórkę na północ, by tam zmienić kierunek na wschodni przez Koniecpol do Włoszczowej z jej znanym peronem. Tam też na polach odnaleźliśmy kopiec pogródkowy z pomnikiem św. Nepomucena i ruszyliśmy dalej. Po drodze minęliśmy krzyż pokutny, niestety Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni okazało się nieczynne , za późno przyjechaliśmy. Jeszcze tylko podjazd na górę z Chęcińskim zamkiem by zawitać na nocleg w tutejszym schronisku.

Kopiec Chęciny Na wierzy Orła cień Baranki Widoczek
           
21 lipiec - poniedziałek  

77 km    14,41 km/h    5,19 godz. w siodełku

Chęciny – Kielce – Cedzyna - Ciekoty - Św. Katarzyna – Św. Krzyż – Nowa Słupia - Łagów
           

Ranek okazał się mglisty i deszczowy. Nasze nadzieje na zrobienie fotki zamczysku z okna pokoju spełzły jak krople na szybie naszego okna. Ruszyliśmy w deszczu. Niestety obok jaskini Raj przejechaliśmy nie zatrzymując się (mieliśmy informację, że w poniedziałek nieczynne). Za to rez. Kadzielnia wywarł na nas duże wrażenie mimo strug deszczu jaki lał się na nasze plecy z nieba i z pod kół samochodowych. W centrum Kielc zaliczyliśmy katedrę oraz Pałac Biskupów Krakowskich by przez rynek jak najszybciej uciec z tego molocha w kierunku Św. Katarzyny z jej klasztorem. Wspaniałe widoki ze stoków Łysicy mimo nie najlepszej pogody wynagradzały nam mozolne wspinanie się na to wzniesienie. Wiedzieliśmy, że zjechawszy, raz jeszcze przyjdzie nam podjeżdżać pod górkę na św. Krzyż ( 595 m n.p.m.) U podnóża niespodzianka, bagażnik Stacha nie wytrzymał obciążenia – a było niemałe. Jednak prowizoryczna naprawa i jakoś będzie. Podjazd dał nam w kość a w zasadzie w nogi. Klasztor i widok ze szczytu wynagradzał trud. Ze szczytu postanowiliśmy zjechać, a w zasadzie sprowadzić rowery szlakiem pieszym bezpośrednio do Nowej Słupi, udało się, lecz z niemałym trudem. Jako, że tutejszy PTSM nie miał wolnych miejsc pojechaliśmy do Łagowa gdzie  zarezerwowaliśmy sobie miejsca poprzedniego dnia.

Rez. Kadzielnia
 
Pałac Biskupów Krakowskich
Św. Katarzyna Widok na Łysice        
     
  Św. Krzyż   Św. Krzyż   Do Nowej Słupi
           
22 lipiec - wtorek    

85 km   16,38  km/h    5,10 godz. w siodełkuk

Łagów – Opatów – Iwaniska - Ujazd  - Klimontów – Ossolin – Obrazów - Sandomierz

           

To ostatni dzień dzielący nas od celu. Jeszcze tylko kolegiata w Opatowie i wspaniałe ruiny Ujazdowskiego zamku Krzyżtopór. Zwiedziwszy zabytek ruszyliśmy do Sandomierza po drodze przejeżdżając przez ogromne połacie sadów owocowych. Nie omieszkaliśmy z jednego skorzystać. Sandomierski rynek z ratuszem, dom Długosza, katedra, zamek, kościół pw. św. Jakuba z klasztorem dominikanów to obiekty nas interesujące. Jednak wąwóz Królowej Jadwigi, a przede wszystkim widok z kopca Salve Regina są warte polecenia. Piwko na rynku i nocleg na Zamkowej zakończył ten dzień.

        Opatów Ratusz
Kżyżtopór Ujazd Zamek Dom Dlugosza Wąwóz Zamek
           
23 lipiec - środa    

101 km    20,89 km/h    4,50 godz. w siodełku

Sandomierz – Koprzywnica – Siedleszczany - Baranów Sandomierski - Dymitrow - Szczucin – Dąbrowa Tarnowska

           
Po przejechaniu 531 km zaczęliśmy drogę powrotną. Przez Koprzywnicę z jej klasztorem Cysterskim, następnie przeprawiwszy się przez prowizoryczny most na Wiśle dojechaliśmy do zamku w Baranowie Sandomierskim. Zwiedziwszy zamek ruszyliśmy równiną wzdłuż Wisły do Szczucina i dalej do Dąbrowy Tarnowskiej.
Koprzywnica Nad Wisłą Drewniana      
     
  Dziedziniec   Paparazzi   Zamek
           
24 lipiec - czwartek    

116 km    17,23 km/h   6,43 godz. w siodełku

Dąbrowa Tarnowska – Żabno – Szczurowa – Okulice – Bochnia – Dobczyce - Droginia
           

Deszczowy poranek nie zachęcał do jazdy. Mimo to zwiedziwszy Odporyszów z odznaki pielgrzymiej brnęliśmy w stronę domu. Przekraczając Dunajec niedaleko Żabna przekonaliśmy się ile wody spadło z nieba. Przez Szczurową i Bochnię dojechaliśmy do dobczyckiego zamku. Na punkcie widokowym nad zamkiem zrobiwszy sobie pamiątkowe foto ruszyliśmy jak się okazało przez wzgórza na nocleg do Drogini

Z zamkiem         Dunajec
       
  Zalew Dobczycki   Brama na zamek    
           
25 lipiec - piątek     124 km     ?? km/h     ?? godz. w siodełku
Droginia – Myślenice - Jasienica – Sułkowice – Kalwaria Zebrzydowska - Wadowice – Brzeszcze – Jastrzębie Zdrój
           

Ostatni etap okazał się też dość trudny. I chociaż do Myślenic mieliśmy płasko, to już dalej podjazdy i zjazdy to charakterystyka odcinka trasy przez Jasienicę i Kalwarię do Wadowic. Po odpoczynku ścigani burzowymi chmurami pędziliśmy dalej do Brzeszcz przez Osiek. Niestety pod Osiekiem spędziliśmy prawie godzinę na przystanku przeczekując ulewną burzę. I znów okazało się, że natura zwyciężyła dopadając nas za Pszczyną. Przemoczeni dojechaliśmy do Jastrzębia. Chociaż kilometrów było dużo, deszcz nas nie oszczędzał, a średnia wieku była dość wysoka, pomimo tego, że niektórzy z nas zabrali za duży bagaż to trasę przejechaliśmy po drodze ciesząc oko wspaniałymi krajobrazami, zabytkami architektury i przyrody.

Pod PTSM Wadowice
   
           
           
      Bull